Angina a mononukleoza

Aby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji w postaci powikłań pochorobowych, należy zastosować właściwe leczenie. Nie zawsze jednak jest to takie proste. Znamy ogólną zasadę, dotyczącą chorób o podłożu bakteryjnym i wirusowym – w przypadku pierwszych antybiotykoterapia, w przypadku drugich leczenie objawowe. Niekiedy jednak trudno dojść do tego, z jaką chorobą mamy do czynienia. Problem ten pojawia się na przykład w przypadku anginy bakteryjnej i mononukleozy. Jeżeli przeoczymy początkowe objawy, to w zaawansowanym stadium obie choroby są do siebie bardzo podobne i uwydatniają się poprzez nalot na migdałkach. Antybiotykoterapia w przypadku mononukleozy nie tylko będzie nieskuteczna, ale także osłabi i tak już trawiony poważną choroba organizm. Jak więc rozpoznać mononukleozę, tak by nie pomylić jej z anginą? Pierwszą fazą przy chorobie pocałunków, bo tak brzmi inna nazwa mononukleozy, jest uczucie ogólnego rozbicia, problemy z koncentracją, bóle mięśni i stawów, a szczególnie kręgosłupa; apatia, niechęć do spożywania posiłków, senność wynikająca z wrażenia przemęczenia. Następnie w czasie od dwóch dni do miesiąca utrzymuje się temperatura w granicach od stanu podgorączkowego do około trzydziestu dziewięciu stopni. Dopiero po tym czasie następuje powiększenie węzłów chłonnych (typowe dla chorób wirusowych) i pojawienie się białego nalotu w formie ślimaka na migdałkach.